Trudno jest zliczyć wszystkie elementy układanki, których zabrakło w dzisiejszym pojedynku z Lechią Gdańsk. Chorzowianie w ogóle nie wyglądali na zespół, który ostatnimi czasy siał spustoszenie w szykach obronnych rywali. Bezbramkowy i bezbarwny remis każe szybko zapomnieć o tym, co listopadowym, zimnym popołudniem wydarzyło się w Gdańsku.
Zanim mecz się rozpoczął, Jan Kocian musiał zdecydować, jak ustawić swój zespół w obliczu kontuzji Marka Szyndrowskiego. Wybór padł na naturalnego następcę "Skutera" - Michała Helika. Na ławce rezerwowych pojawił się również Maciej Urbańczyk, który może być zapowiedzią kolejnego młodego pokolenia w "Niebieskich" barwach. Gospodarze prowadzeni przez Michała Probierza zaskoczyli ustawieniem, tym bardziej, że w pełni sił był mózg Lechii - Daisuke Matsui, który pojawi się jeszcze w naszej relacji.
Pierwsze minuty... były takie, jak każde następne. Lechia i Ruch dostosowały się szybko do swoich poziomów i zamiast próbować konstruktywnie rozgrywać piłkę, rozbijały swoje ataki na potęgę. Same sobie! Nie z pomocą rywali, tylko ostatnim złym podaniem szły w niwecz starania kolegów. Jeżeli już piłka nieśmiało wlatywała w pole karne, nie było chętnych, by przeciąć jej lot i skierować do siatki. Szansą na rozbudzenie wyobraźni zawodników była kartka Bieniuka, który w brutalny sposób zatrzymał Kuświka. Jednak po chwilowej dawce adrenaliny, jej poziom ustatkował się na poziomie relaksu w spa. Gdańszczanie w pierwszych minutach sprawdzili Buchalika, do którego można mieć najmniej pretensji - cały mecz był na posterunku.
Ten, kto nie wytrzymał do ostatniego gwizdka w pierwszej połowie, przeoczył najlepszą akcję "Niebieskich". Kilka podań z pierwszej piłki, które wywiodły w pole gospodarzy i na horyzoncie pojawiła się realna szansa zagrożenia bramce Bąka. Łukasz Surma jednak za bardzo chciał i zamiast podania, wykopał piłkę na wiwat. Podobnie jak Grzelczak, który nieudaną próbą zakończył pierwszą część spotkania. Tyle że za bardzo powodów do radości nie było.
Probierz postanowił ożywić poczynania swojego zespołu i wprowadził wspominanego wcześniej Daisuke Matsui. Japończyk był autorem niemal wszystkich kluczowych piłek, które docierały czy to do skrzydłowych, czy napastników. Gdyby koledzy dostosowali się do jego poziomu, mecz wyglądałby zupełnie inaczej. A tak w najlepsze trwał błogostan bijatyki w środkowej części boiska, którego żaden z zespołów nie chciał przerwać.
Mimo zaciekłych ataków - gospodarze mogą pochwalić się przecież liczbą 15 strzałów na bramkę. Buchalik powinien narzekać, że z powodu wychłodzenia organizmu mógłby się przeziębić. Podobnie, jak jego vis a vis - Mateusz Bąk, który nieco jednak zardzewiał i przy strzale Surmy z 71 minuty miał ogromne problemy, by utrzymać piłkę w rękach po interwencji. Gdyby w polu karnym znaleźli się chętni do podwyższenia swojego dorobku bramkowego, gdańszczanie znów narzekaliby na czyste konto widmo.
Choć w 84 minucie "Lechiści" usilnie starali się zdobyć gola, który dałby im pierwsze zwycięstwo od 10 sierpnia, to nic złego nikomu w tym meczu się nie stało. Piłkarze zadowoleni - punkt dopisany w tabeli, brak krytyki za porażkę i czyste konta. Tylko kibice - zmarznięci z nudów, rozpalani bardziej ciepłem przekąsek niż boiskowymi spięciami, miny mieli nietęgie. Choć powodów do radości było co niemiara. Poszli do domu w ciszy z poczuciem, że przez 90 minut nie wystrzelił ani jeden z fajerwerków. Aaa... No i pogoda. Okropna - deszcz i przeszywające zimno. Tylko kto o niej pamięta? Bo zamiast rutinoscorbinu, przydałby się nervosol.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Lechia Gdańsk 0:0 Ruch Chorzów
Żółte kartki: Bieniuk, Zyska, Matsui
Składy:
Lechia: Mateusz Bąk - Janicki, Madera, Bieniuk (46' Matsui), Oualembo - Deleu, Dawidowicz, Zyska, Machaj (73' Frankowski), Wiśniewski - Grzelczak (79' Tuszyński).
Rezerwowi: Małkowski, Krzysztof Bąk, Pazio, Kostrzewa.
Trener: Michał Probierz
Kapitan: Jarosław Bieniuk
Ruch: Buchalik - Helik, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Smektała, Surma, Babiarz, Starzyński, Janoszka (90' Zieńczuk) - Kuświk.
Rezerwowi: Kamiński, Jankowski, Kowalski, Kwiatkowski, Urbańczyk, Konczkowski.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 9846 (w tym 272 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl