Na inaugurację - remis. Jednak wywalczony po ciężkiej i dobrej walce, która szczególnie w drugiej połowie była małą iskierką optymizmu na cały sezon. Ozdobą były bramki, które śmiało można określić mianem "stadiony świata".
Przed meczem w składzie Ruchu było kilka pewnych punktów. Niewiadomą był ostateczny kształt linii pomocy, w której toczy się spora rywalizacja. Ostatecznie po bokach zagrali "etatowi" skrzydłowi - Zieńczuk i Janoszka, a w środku Malinowski, Babiarz i Starzyński.
Od pierwszych minut Ruch dawał do zrozumienia rywalowi, że mimo spisywania na straty chce grać o pełną pulę. Wysoki pressing i agresywna gra nie pozwalały "Kolejorzowi" rozwinąć skrzydeł. Arbiter próbował ukrócić zapędy chorzowian, dlatego bardzo szybko Łukasz Janoszka zarobił żółtą kartkę. Chwilę później, Bartłomiej Babiarz mógł już zaskarbić sobie przychylność kibiców Ruchu, jednak po jego strzale piłka minimalnie przeleciała obok słupka bramki Kotorowskiego. W 17. minucie Vojo Ubiparip wykorzystał moment zawahania Gieragi i uderzył futbolówkę, która wpadła tuż obok ręki zaskoczonego Kamińskiego.
Lech osiągnął to, co chciał i mógł się cofnąć, co z premedytacją zrobił. Piłkarze Ruchu musieli przestawić się na konstruowanie akcji, co jednak szło im bardzo mozolnie i efekt był mizerny. "Lechici" za to czuli się dobrze w kontratakach i stwarzali wiele groźnych akcji, które nie przełożyły się jednak na zdobycz bramkową.
Najlepszą okazję do wyrównania miał Marek Zieńczuk, który uderzył piłkę tak, że spadała ona "za kołnierz" Kotorowskiego. Bramkarz Lecha pokazał, że jest starym wygą i pewnie ją złapał.
Na drugą część pierwsi wyszli goście z Poznania, jednak to w krokach "Niebieskich" było widać większą motywację. Kilka minut po wznowieniu gry chorzowianie do statystyk rzutów rożnych dopisali sobie plus trzy, jednak żaden z nich nie zaskoczył chociażby większym zagrożeniem bramki "Kolejorza". Przede wszystkim winna temu była dokładność, której obecność trudno było stwierdzić.
Jacek Zieliński na 20 minut przed końcem postanowił wprowadzić dwóch ofensywnych zawodników, którzy mieli nękać podmęczonych rywali. Włodyka i Jankowski mieli odmienić ofensywne oblicze Ruchu. Poznaniaków stać było tylko na drobne ukąszenia (takie jak strzał Ubiparipa z 78 minuty), które "Niebieskim" krzywdy zrobić nie mogły.
Ruch swoich szans upatrywał w stałych fragmentach gry, dlatego też w 82 minucie Marek Zieńczuk wziął głęboki oddech i posłał piłkę w pole karne. Ta trafiła do Sultesa, który tylko ją musnął, później Szyndrowski nabił Arboledę tak, że futbolówka znalazła się poza polem karnym. Dopadł do niej Marcin Malinowski, fenomenalnie uderzył na bramkę i Cichą ogarnął szał radości! "Malina" doprowadził do wyrównania.
Chorzowianom zabrakło już czasu na objęcie prowadzenia. Lech bronił się rozpaczliwie, a swoją osobę poświęcił nawet Hubert Wołąkiewicz, który wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Ruch po pierwszym meczu nowego sezonu może się cieszyć z punktu, który z małym niedosytem można przyjąć jako dobry początek.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:1 (0:1) Lech Poznań
Bramki: Malinowski 83' - Ubiparip 17'
Żółte kartki: Janoszka - Wołąkiewicz
Czerwona kartka: Wołąkiewicz 90' (za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Kamiński - Gieraga, Szyndrowski, Stawarczyk, Dziwniel - Zieńczuk, Malinowski, Babiarz, Starzyński (71' Jankowski), Janoszka (71' Włodyka, 85' Kuświk) - Sultes.
Rezerwowi: Soliński, Surma, Konczkowski, Brodziński.
Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Marcin Malinowski
Lech: Kotorowski - Możdżeń, Kamiński, Arboleda, Wołąkiewicz - Lovrencsics (73' Pawłowski), Trałka, Drewniak, Hamalainen, Ubiparip - Teodorczyk (63' Ślusarski).
Rezerwowi: Gostomski, Kędziora, Drygas, Ceesay, Formella.
Trener: Mariusz Rumak
Kapitan: Krzysztof Kotorowski
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 6800 (w tym 557 kibiców Lecha)
|
źródło: Niebiescy.pl