Sobotnie spotkanie Cracovii z Ruchem Chorzów nie było wielkim widowiskiem. W dużej mierze była to "zasługa" decyzji PZPN wedle której fani obu drużyn mieli zakaz wstępu na stadion.
Mecz rozpoczął się od tradycyjnego hymnu Cracovii oraz przejścia lajkonika. Później pozostała już tylko gra, która przy pustych trybunach wyglądała bardziej jak sparing aniżeli mecz o punkty w Ekstraklasie.
W ciągu pierwszych 8 minut nieznaczną przewagę zanotowali "Niebiescy". Najpierw po zagraniu Jakubowskiego próbował główkować Fabusz, później na strzał z 20 metrów zdecydował się Grzegorz Bonk. W odpowiedzi, solową akcję przeprowadził napastnik gospodarzy - Kamil Witkowski. Były gracz Górnika Polkowice wymanewrował dwóch defensorów z Chorzowa i tylko rykoszet uchronił "Niebieskich" od straty gola.
W dalszych minutach Roberta Mioduszewskiego próbował zaskoczyć strzałem z rzutu wolnego Łukasz Skrzyński. W 17. minucie na dwójkową akcję zdecydowała się para Jezierski - Fabusz. Niestety sędzia Leszek Gawron odgwizdał pozycję spaloną. Dwie minuty później kolejną okazję miał Jezierski, ale strzelił za słabo. "Pasy" stać było tylko na strzał Dariusza Pawlusińskiego z 30 metrów (piłka przeleciała ponad bramką).
Sytuacja z 28 minuty długo będzie śniła się po nocach Wojciechowi Grzybowi. Mając czas i miejsce - a przed sobą tylko bramkarza Cabaja - zdecydował się na silny strzał z odległości ok. 15 metrów. Niestety dla "Niebieskich" piłka poszybowała ponad poprzeczką. Była to najlepsza okazja bramkowa Ruchu w tym spotkaniu.
Od tego czasu gra przeniosła się głównie na środkową strefę boiska. Nie brakowało agresywności i brutalności, o czym przekonała się dwójka piłkarzy Ruchu - Jezierski i Pavol Balaz. Obaj z powodu kontuzji musieli zejść jeszcze w pierwszej odsłonie spotkania. "Jezier" z urazem barku odpocznie od futbolu co najmniej dwa miesiące. Niezbędna będzie także operacja. U Słowaka jest już trochę lepiej. Naciągnięta pachwina to nic poważnego i na mecz z Zagłębiem Sosnowiec powinien być gotowy do gry.
Pierwsza połowa spotkania zakończyła się akcją Witkowskiego, który prawą stroną wdarł się w pole karne Ruchu i uderzył w długi róg bramki. Świetną interwencją popisał się pewny punkt zespołu przyjezdnych - Robert Mioduszewski.
Za kontuzjowanych zawodników na placu gry pojawili się Grażvydas Mikulenas oraz Łukasz Janoszka. Niestety do spółki ze słabym tego dnia Martinem Fabuszem ograniczyli siłę ofensywną Ruchu do minimum. Co prawda Litwin umieścił w 53. minucie piłkę w siatce, ale był na pozycji spalonej i gol nie został uznany.
Większą inicjatywę w ataku wykazywali gospodarze. Tylko cud uratował podopiecznych Duszana Radolsky-ego od straty gola po strzale Pawła Nowaka i dobitce Dariusza Kłusa. W tym przypadku zimną krew na linii bramkowej wykazali defensorzy z Chorzowa.
Pechową okazała się 58 minuta gry, kiedy Grzegorz Baran - według decyzji arbitra - faulował Tomasza Moskałę na 17 metrze przed bramką. Do piłki podszedł Dariusz Pawlusiński i atomowym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza Ruchu. Nie należy to jednak winić "Miodka", gdyż było to uderzenie z gatunku "nie do obrony", choć sam pomocnik Cracovii twierdził po meczu, że piłka mu "zeszła" i chciał uderzać po ziemi.
Tak stracona bramka podcięła skrzydła graczom "Niebieskich". Końcowe minuty drugiej połowy to także gra w środku pola, oraz strzał rozpaczy Michała Pulkowskiego (bodaj najlepszego piłkarza Ruchu w tym meczu).
Warto dodać, iż było to historyczne starcie braci Baranów na boiskach ekstraklasy. Tym razem górą był Arkadiusz z Cracovii, ale Grzegorz zapowiada już słodką zemstę na Cichej.
Cracovia Kraków 1:0 (0:0) Ruch Chorzów
Bramka: Pawlusiński 58'
Żółte kartki: Szwajdych, Radwański, Wojciechowski - Balaz, Adamski, Mikulenas, Baran G., Łudziński
Składy:
Ruch: Mioduszewski - Jakubowski, Baran G., Adamski, Osiński - Grzyb, Bonk (77' Łudziński), Pulkowski, Balaz (45' Janoszka) - Jezierski (40' Mikulenas), Fabusz.
Cracovia: Cabaj - Wojciechowski, Skrzyński, Radwański - Kłus, Nowak - Pawlusiński (72' Wiśniewski), Baran A., Szwajdych (62' Bojarski) - Moskała, Witkowski (83' Dudzic).
Sędzia: Leszek Gawron (Mielec)
Widzów: 0 (mecz bez publiczności)
źródło: własne