Dużymi krokami zbliżamy się do obchodów 90-lecia istnienia najbardziej zasłużonego ze śląskich klubów - Ruchu Chorzów. W ciągu dziewięciu dekad "Niebiescy" dumnie zapisali się na kartach piłkarskiej historii jako przykład motywacji ludzi silnego charakteru i zasłużonej jakości. W tym opisie skupimy się nad przyczynami zasłużonego sukcesu. Tego, co miało niebywały wpływ na zaistnienie potęgi dzisiejszego Ruchu. Spojrzymy na te czynniki przez pryzmat okresu funkcjonowania i rozwoju Ruchu w latach 1930-1933, w którym to zebrane poniżej czynniki, jakie wtedy nastąpiły, przełożyły się z sukcesem na piłkarską dominację hajduczan w Polsce, a nawet Europie.
Klub założony przez Polski Komisariat Plebiscytowy w 1920 roku był jednym z licznych, który powstał w trudnym dla Ślązaków okresie plebiscytowym, a jako jeden z nielicznych przetrwał w mało naruszonej formie czasy przejścia części Górnego Śląska pod polską administrację. Co przyczyniło się na tak ogromny zbliżający sukces? Co miało wpływ na przełamanie hegemoni stołecznych, krakowskich czy lwowskich drużyn w założonej w 1927 roku polskiej lidze? Czy 42 piłkarzy grających w omawianym czasie zdawało sobie sprawę, że staną się twórcami legendy, która po latach do dnia dzisiejszego będzie wspominana z zasłużonym szacunkiem? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się baczniej początkom lat 30-tych, przemysłowej gminy w Wielkich Hajdukach.
Ruch Wielkie Hajduki, założony jako Ruch Bismarkhuta (spolszczona nazwa od nazwy Bismarckhütte) 20 kwietnia 1930 roku obchodził swój jubileusz 10-tej rocznicy swojego istnienia. Do sukcesów zaliczyć można było wtedy przede wszystkim to, że udało się przetrwać i funkcjonować w okresie, podczas którego wiele szumnie założonych wtedy klubów zakończyło swoje istnienie z powodu braku funduszy i ignorancji ze strony nowo powstałych władz. Głównym powodem egzystencji była fuzja, do której doszło w 1923 roku z niemieckim klubem Bismarckhütter Ballspiel Club. Jasne perspektywy istnienia oraz doświadczony i silny nabytek w postaci takich zawodników jak Kremer, Sobota, König, Gensior, Kusz, Kałuża mogły pozwolić na liczenie się wśród wszystkich śląskich, a potem polskich ekip. Ruch był siłą, która w okresie ówczesnych walk pomiędzy polskimi i niemieckimi racjami, jednoczyła zmęczonych takim stanem chłopców z Hajduk i pozwolił na angażowanie się w ramach kultury i wychowania fizycznego. Do 1930 roku hajduczanie przewodzili w śląskich rozgrywkach ligowych. W 1927 roku jako jedyni przedstawiciele Górnego Śląska (w niesmak sąsiednim klubom) stali się założycielem ogólnokrajowej Ligi. Na początku trzeciej dekady XX wieku klub lawirował w tabeli, utrzymując stałą pozycję. Był to czas preludium zbliżającego się triumfu, na który wpływ będzie mało kilka ważnych czynników, które postaramy się poniżej przybliżyć.
"Niebiescy" w 1930 roku. Stoją od lewej: Frey (kierownik), Sobota, Wodarz, Zorzycki, Gensior, Katzy, Kusz, Kałuża, Gettler (działacz), Dziwisz, Skop (działacz, Bartoszek (działacz); klęczą: Peterek, Kremer, Badura
I Grażyński
W 1926 po przewrocie majowym nastąpiła w Polsce "moralna sanacja" życia publicznego. Jak nigdzie indziej w kraju, autonomiczne wtedy województwo śląskie czekały zmiany i przetasowania na szczeblach władz samorządowych. Wojewodą śląskim mianowany został Michał Grażyński, małopolski działacz niepodległościowy, zagorzały piłsudczyk a przede wszystkim germanofob, który dał się najbardziej poznać za marginalizowanie Statutu Ograniczonego Województwa Śląskiego. W każdym organie administracji publicznej, jak i podległych organach zaciekle walczył z działaczami opcji proniemieckiej, a także "korfanciorzami", wypierał z ich ze śląskiego życia publicznego, gospodarczego, nawet sportowego. Mianowani "za sanacji", naczelnik gminy, działacze klubu z Wielkich Hajduk, czy naczelne struktury Huty Bismarka (Batory) mogli według nowych założeń pomóc identyfikować śląski zespół z powstańczą spuścizną i polskim narodowym charakterem, co też się stało.
Nie bez powodu do dnia dzisiejszego 14-krotnego mistrza Polski identyfikuje się z nadpisaną historią, a etykieta ta mocno przywarła w wielu środowiskach na stałe. W zamian tych założeń wojewoda Grażyński sprzyjał działaczom Ruchu w rozwiązywaniu niemal wszystkich problemów w strefie organizacyjnej. Przykładem może być to, że w najbliższej przyszłości tylko kilka tygodni Ruch czekał na urzędową decyzję o rozpoczęciu budowy nowego stadionu po zdobyciu pierwszego tytułu mistrza. Mowa o słynnym stadionie przy ulicy Cichej 6. Prezes Wilhelm Blacha (persona z tego samego środowiska piłsudczyków, wkomponowany przez nowego wojewodę) mający w swoich kompetencjach ogromny atut, jakim była pozycja i powiązania w zakładach huty, dołożył wiele starań w pozytywne działanie klubu sportowego w Hajdukach.
II Huta Bismarka (Batory)
Już od początku swojego istnienia Bismarckhütter Ballspiel Club był finansowo wspierany przez największy w gminie zakład przemysłowy, jakim była tutejsza huta. Po zlikwidowaniu BBC, tym samym, marginalizowaniu niemieckich stowarzyszeń sportowych i wreszcie fuzją z nową sekcją w gminie, udziałowcy zakładu zaprzestali dotowania miejscowej sekcji. Przez pierwsze kilka lat działania huty w państwie polskim administracja wewnętrzna nie zmieniła się i wciąż cały kapitał a głównie zyski należały do niemieckich akcjonariuszy. Po gospodarczych konfliktach polsko-niemieckich, wojnie celnej i wreszcie wydaleniu z Polski dyrektora huty Kallenborga, oraz ogólnej reformie w strukturach administracyjnych sytuacja na tej płaszczyźnie zmieniła się i zaczęto też na nowo dotować hajducką piłkę nożną. Od tej chwili, jak już wcześniej wspomniano, Ruch w zamian za odnoszone przyszłe sukcesy nie miał powodów (nie bójmy się tego powiedzieć) do zmartwień w sferze finansowej. Tendencja tego "sponsoringu" miała swoje apogeum później, w latach 70-tych zeszłego wieku, kiedy to część nadwyżek z zysków hojnie były przelewane na potrzeby klubu. Do dnia dzisiejszego na stadionie przy Cichej 6 skandowane jest hasło: "Ruch, Ruch, HKS!!!", czyli: "Ruch, Ruch Hutniczy Klub Sportowy".
Drużyna Ruchu w 1931 roku. Stoją od lewej: Kałuża, Buchwald, Urban, Wodarz, Peterek, Dziwisz, Gensior, Badura, Sobota; klęczą: Katzy, Mazur, Pinkawa, Kusz
Wracając jednak do przełomu drugiej i trzeciej dekady, trzeba przypomnieć trudny okres wielkiego kryzysu światowego po amerykańskim krachu giełdowym w 1929 roku. Wszystkie przemysłowe państwa Europy mocno odczuły skutki "czarnego czwartku", tonąc w gospodarczej depresji. Jest zrozumiałe, że kryzys o tak olbrzymich rozmiarach nie mógł pozostać bez wpływu na funkcjonowanie huty i innych górnośląskich zakładów. Produkcja zmniejszała się i powiązanym z "matką", koniunkturalnym podmiotom nastała wizja bankructwa. Dlaczego więc w tak pozornie niesprzyjającym okresie na początku lat trzydziestych zeszłego wieku hajducki klub mógł cieszyć się sympatią zarządu spółki i zaczął otrzymywać pieniądze i pomoc, potrzebną na działanie piłkarskiej sekcji? Powodów było kilka. Do głównego i najważniejszego zarazem zaliczyć trzeba status zakładu w dobie kryzysu. Pomimo przeprowadzonej redukcji zatrudnienia sytuacja została w dużej mierze złagodzona przez radzieckie zamówienia, które stały się zbawieniem, a huta mogła utrzymywać finansową płynność. Już pod koniec 1929 roku podpisano z ZSRR pierwszą umowę na dostawę wyrobów walcowanych o wartości 50 milionów złotych, a później kolejne na większe jeszcze kwoty.
Realizacja tych umów dała nie tylko duże korzyści akcjonariuszom, ale przede wszystkim zapewniła dla części załogi dalszą pracę, usuwając na pewien czas groźbę kolejnych zwolnień. Miejsce miały później transakcje ściśle powiązane z produkcją dla celów wojskowych, którą Polska zaczęła sukcesywnie rozwijać. Zdystansować (w sferze finansowej) pozycję jedynej wtedy śląskiej drużyny w pierwszej lidze do konkurencyjnych warszawskich, krakowskich czy poznańskich ekip mogły powyższe zdarzenia, a szczególnie polonizacja huty i interwencjonizm państwowy, przejawiający się przez obstawianie stanowisk przez Polaków: księcia Radziwiłła, pułkownika Przybylskiego, hrabiego Potockiego. Dzięki poparciu wojewody śląskiego zaczęła "ugruntowywać się" otoczka powstańczego kultu klubu piłkarskiego Ruch. W czołówce polskiej części Górnego Śląska prym na piłkarskim polu wiodły: Ruch Wielkie Hajduki (założony w okresie plebiscytowym przez Polski Komisariat Plebiscytowy) i 1.FC Katowice (z silną niemiecką przeszłością). Ale tylko Ruch w tych warunkach mógł liczyć na względy i wsparcie.
III Śląski charakter
Za przeważającą cechę, wpływającą na rodzący się sukces była niepodważalnie natura, z jaką rodzili się i wyrastali mieszkańcy śląskiego heimatu. Za przykład niech posłuży fragment z "Przeglądu Sportowego", poświęcony zbliżającemu fenomenowi, jakim miała być bez wątpienia drużyna Ruchu Wielkie Hajduki.
"Drużyną, która od początku rozgrywek ligowych stale lawiruje na miejscach końcowych tabeli, jest górnośląski Ruch. W latach 1937 i 1938 w roku ubiegłym Ruch nie zajął miejsca dwunastego już z tego względu, że równałoby się to spadkowi do klasy A.
A Ruch, co jak co, ale stalowe nerwy i umiejętności wygrania wszystkich atutów w twardej walce o byt, posiada niezaprzeczenie. To też kiedy w końcowych walkach na dole tabeli zaczęła się kotłowanina 7-miu klubów pretendujących do spadku, dla znawców jedno było pewne: że Ruch stawki swojej nie przegra. I nie przegrał. W ostatnich trzech walkach końcowych z Cracovią (17.11.1929), Warszawianką (24.11.1937) i wicemistrzowską Garbarnią (1.12.1929 - daty przypisał autor), potrafili chłopcy z Królewskiej Huty (błędnie, powinno być Wielkich Hajduk - przyp. autor) wywalczyć cztery punkty, potrzebne im do zajęcia dziesiątego miejsca w obecnej tabeli ligowej.
Ruch w roku 1932. Stoją od lewej: Wieczorek (kierownik), Wodarz, Sobota, Katzy, Kurek, Urban, Buchwald, Kusz, Komander, Badura, Dziwisz, Zorzycki.
Historia wszystkich trzech ligowych Ruchu jest niemal bratnio do siebie podobna. Najczęściej na początku sezonu górnoślązacy, którzy grają jak rok długi, odbierają drużynom panującym w zimie poważną ilość punktów i gromadzą kapitał, z którego już żyją do końca sezonu, licząc, że tu i ówdzie uda się jeszcze parę punktów uszczknąć.
Tego rodzaju polityka Ruchu oparta jest z jednej strony na słabości fizycznej swych graczy. Z drugiej zaś na ich dość problematycznych walorach z dziedziny techniki i taktyki gry w piłkę nożną.
Przyznać jednak trzeba, że atuty swe potrafi Ruch wygrywać wprost bajecznie i że nie ma drużyny ligowej, której by nie spotkała ze strony zespołu królewsko-huckiego (błędnie, powinno być wielko-hajduckiego - przyp. autor) przykra niespodzianka.
Najbardziej może istotną cechą Ruchu jest niebywała twardość i ambicja w walce. W bojowej psychice tej drużyny, w jej nie poddawaniu się rezygnacji w razie niepowodzeń odzwierciedla się cała fizjonomia Ślązaków, ludzi twardej pracy, twardych dusz o twardych pięści."
Jako swoistą w swoim wymiarze ciekawostkę można przytoczyć fakt świadczący o tym, że we wszystkich zdobytych czternastu mistrzowskich tytułach, większość a niektórych latach nawet 100 procent składu w drużynie stanowili urodzeni Ślązacy. Czyżby powrót do tej nie zapisanej tradycji mógł przybliżyć nas do zdobycia kolejnego trofeum?
IV Kibice
Odbywające się na Śląsku imprezy sportowe od zawszę przyciągały rzesze sympatyków, a do najbardziej popularnych należały mecze piłki nożnej. W Hajdukach kibice do 1923 roku dopingowali szczególnie zespołowi BBC na obiekcie przy dzisiejszej ulicy Kaliny. Gdy po roku 1923 doszło do fuzji, a boisko przeszło na własność Ruchu mieszkańcy gminy dalej tłumnie odwiedzali rozsławiony "Hasiok", tym razem wspierając Ruch.
Piłkarze zjednali sobie wiernych sympatyków nie tylko w samych Wielkich Hajdukach, ale również w ościennych miejscowościach takich jak Świętochłowice, Szopienice, Katowice czy nawet z południowej części województwa. O licznej grupie fanów z samych Katowic i okolic może świadczyć fakt, że "Niebiescy" w latach 1927-1930 rozgrywali dużą część spotkań na boiskach 1.FC Katowice, Pogoni i AKS-u Chorzów (Królewska Huta). Wymogi regulaminowe ligi nie pozwalały na organizowanie meczów na Kalinie ze względu na niezgodne z przepisami wymiary boiska. Kiedy na mecze w omawianym okresie na własny "plac" przychodziło ok. 3 tys. kibiców, taką samą oglądalność można było uświadczyć również na zapożyczonych obiektach w ościennym miejscowościach.
Dzięki prestiżowi drużyny gości i gospodarzy, czyli wielkich drużyn z Polski i reprezentacyjna funkcja, jaką mógł pełnić w tych spotkaniach Ruch zyskał sobie ogromną falę sympatyków. Twardy charakter kibiców był często udowadniany w trakcie meczów w stosunku do sympatyków i zawodników drużyny przeciwnej a nawet sędziów.
Chorzowianie na Cracovii 12 listopada 1933 roku. Stoją od lewej: Peterek, Dziwisz, Komander, Zorzycki, Katzy, Loewe, Badura, Giemsa, Kurek, Wadas, Urban, Wodarz
V Drużyna
To najważniejsza i najbardziej warta uwagi część rodzącego się triumfu. Poniższa tabela zawiera zawodników, którzy wzięli udział w pierwszoligowych spotkaniach w latach 1930-1933, czyli do ostatniego, wieńczącego pierwszy tytuł mistrzowski meczu z Cracovią.
W komórkach w odcieniach niebieskiego zaznaczono lata, w których grali piłkarze wraz z podana ilością rozegranych meczy. Na czerwonym tle nazwiska graczy, będących w składzie w meczu w Krakowie (12 listopada 1933), który przypieczętował mistrzowski tytuł. Na zielono uczestnicy pierwszych meczów w Lidze (1927). Kusz, Kałuża i Sobota zdobywali punkty w spotkaniach do 1932 roku!
Żelaznym filarem jedenastki Ruchu w latach od 1930 do zdobycia pierwszego mistrzostwa Polski byli bez wątpienia zawodnicy: Stefan Katzy, Jan Badura, Karol Dziwisz, Franciszek Zorzycki, Teodor Peterek, Gerard Wodarz i Ewald Urban. Oni wraz z nowymi z doskonałymi zawodnikami Wadasem, Panchyrzem, Giemsą gwarantowali powodzenie w rozgrywkach i zapewniali dobre pozycje w tabeli.
Epilog
Splot ogólnie tu opisanych czynników i popularność, jaką cieszyła się drużyna wśród kibiców, dowiodły, że Ruch Wielkie Hajduki skazany był na sukces. Niektóre, jak np. polityczna ingerencja władz w sportowe struktury mogą dziś odciskać swoiste piętno, lecz jako usprawiedliwienie należy przypomnieć, że na ówczesne czasy była to pospolita praktyka stosowana w celu zjednania sobie grup społecznych i walce z oponentami.
Jako pozytywne udziały w drodze do triumfu zakwalifikować na pierwszych miejscach trzeba samych wykonawców pięknej roboty, czyli zawodników Ruchu i wspierających ich sympatyków, którzy już w tamtejszych czasach przemierzali nawet setki kilometrów, aby być ze swoją drużyną. Śląska natura i silne usposobienie Górnoślązaków były cechą, która wpływała na podziwiany, ale różny dla całego kraju styl gry.
W latach trzydziestych ubiegłego wieku Ruch stał się potęgą na europejską skalę i od miana tego nie odstępował. Pierwszy "majster" miał być tylko zapowiedzią dalszych. Do reprezentowania niebieskich barw mógł się już szykować Ernest Wilimowski, który z zasłużonymi Wodarzem i Peterkiem zostaną mianowani "Trzema Królami". Nadchodziły złote lata, które miały swoje złote preludium.
Bibliografia
"Historia Wielkich Hajduk" - Jacek Kurek
"Huta BATORY" - B. Widuch, G. Szędzielorz
"Przegląd Sportowy" (1930-33)
"Polska Zachodnia" (1930-33)
"Encyklopedia piłkarska FUJI - RUCH CHORZÓW"
źródło: Niebiescy.pl