- Nie ma sensu się obligować, że będzie awans, bo takie deklaracje padały już tutaj trzy lata z rzędu i wiemy, jak to się skończyło. Nie można powielać błędów. Robimy swoje, a efekt końcowy będzie po ostatnim gwizdku - mówi Prezes Ruchu Chorzów
Seweryn Siemianowski, z którym porozmawialiśmy o finansach, sporcie i relacjach. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
10 grudnia miną dwa miesiące, odkąd objął pan funkcję prezesa Ruchu Chorzów.
Seweryn Siemianowski: - To był i jest bardzo intensywny oraz pracowity czas. Dużo rzeczy udało się już załatwić, jednak wiele jeszcze przed nami. Ciągle pracuję nad tym, aby na każdej płaszczyźnie wszystko było pozałatwiane. Sportowo jest bardzo pozytywnie, bo odkąd zostałem prezesem Ruchu, zespół nie przegrał żadnego meczu. Drużyna z kolejki na kolejkę pięła się w górę tabeli, więc pod tym względem jest bardzo dobrze. Finansowo również jest coraz stabilniej, miasto zaczęło pomagać w organizacji klubu, zaś kibice mocno weszli do współpracy. Fani znów prowadzą doping na meczach, a ponadto wspierają klub na wielu różnych płaszczyznach. Szacunek dla wszystkich, bo nie jest tak, że tylko ja pracuję dla Ruchu. Niektórzy działają nawet po 20 godzin dziennie, żeby tu wszystko funkcjonowało. Wszystko idzie w dobrym kierunku, jeszcze nie wszystko udało się poukładać, ale klocki powoli trafiają na swoje miejsce.
Po przyjściu do klubu zapowiedział pan, że dzięki pana osobie Ruch zyska nowych partnerów. Nazwy kilku z nich już poznaliśmy. Jakie to niesie korzyści dla klubu?
- Od razu mogę zapowiedzieć, że będą kolejni partnerzy. Zabrakło czasu, by podpisać umowy ze wszystkimi. Profity dla klubu są natomiast różne - czasami barterowe, czasami finansowe. Na razie nie są to jakieś wielkie rzeczy, ale dla Ruchu bardzo cenne. Uciekamy od tematów, na które cały czas wydawało się duże pieniądze. Dzięki temu parę dziur zostało pozatykanych. Będzie coraz szczelniej, wiarygodniej i nastąpi długo wyczekiwana płynność finansowa.
Podczas bojkotu kibiców klubowi nie udawało się wypełniać wszystkich zapisów umowy z miastem, przez co na konto nie trafiała maksymalna ilość pieniędzy. Jak to wygląda teraz?
- Udaje nam się wszystko realizować, a miasto pomaga nam w szybkości otrzymywania środków, za co chciałbym bardzo podziękować. Jeśli chodzi o to, czy teraz wypełnimy wszystkie zapisy - pozostaje jeszcze kwestia interpretacji jednego z punktów umowy. Jeżeli będzie on pozytywnie oceniony, to dostaniemy 100%, a jeśli nie to mam nadzieję, że część będzie mogła przejść na kolejny rok.
W 2019 roku miasto przeznaczyło na promocję poprzez sport 4 miliony złotych, natomiast w przyszłym roku planowane są 2 miliony. To duży problem dla Ruchu?
- To na pewno. Trzeba się jednak cieszyć z tego, co się dostaje i szanować to. Nie można stać i patrzeć, co z nieba spadnie, tylko trzeba też samemu szukać środków i pomocy z zewnątrz.
Czy został już zaplanowany budżet Ruchu na 2020 rok?
- Tak, byliśmy już nawet z planem budżetowym u prezydenta. Pokazaliśmy go również Komisji Licencyjnej. Jeżeli wszyscy będą pomagać, jeżeli uda się zrealizować zaplanowane akcje oraz umowy, to będziemy stabilni już w przyszłym roku. Wiadomo, że dojdzie nam spłata rat układowych, ale myślę, że i tak będziemy stabilni oraz wiarygodni. To jest dla nas naprawdę ważne.
Jak zatem kształtuje się budżet na nadchodzący rok?
- Plan na 2020 rok zakłada 2 miliony złotych z tytułu promocji miasta, milion złotych od naszego udziałowca - Prezesa Fasingu Zdzisława Bika, a także milion złotych od firmy ecoexpress24, z którą - mam nadzieję - przedłużymy umowę. Liczę ponadto, że piąty milion uda się zorganizować poprzez umowy sponsorskie z innymi firmami oraz dzięki akcji, którą rozpoczniemy 17 grudnia. Ona również pomoże osiągnąć płynność finansową i wreszcie uda się spiąć budżet, dzięki czemu będzie racjonalnie i wiarygodnie.
Ostatnie tygodnie wyglądały bardzo dobrze pod względem sportowym. Ruch nie przegrał od 8 października, udało się odzyskać dwa punkty zabrane przed sezonem przez Komisję Licencyjną i w efekcie Niebiescy przezimują na pozycji wicelidera. Apetyty rosną...
- Wszyscy pytają o awans, ale na spokojnie. Fajnie, że pojawiają się takie good newsy, bo ostatnimi czasy o Ruchu mówiło się głównie negatywnie. Teraz w końcu zaczęło się to zmieniać i mam nadzieję, że taki kurs już zostanie na stałe. Jeśli chodzi awans, to nie ma sensu się tutaj obligować. To jest sport, to nie jest policzalna sprawa, którą można zapewnić pieniędzmi. Tu się może wydarzyć wszystko. Zespół na pewno dobrze przepracuje zimę i wiosną będzie chciał grać jak najlepiej. Na boisku okaże się, czy nadajemy się w tym sezonie na awans. Wiadomo, że im szybciej tym lepiej, ale nie ma co rzucać płachty na byka. Rywale spinają się na nas jako na Ruch, a gdyby spinali się dodatkowo na faworyta rozgrywek, to byłoby jeszcze ciężej. Na pewno nie uważamy się za faworytów do awansu. Na razie gonimy Śląsk Wrocław i patrzymy za siebie, gdzie jest dużo bardzo dobrych zespołów, które też chcą awansować.
Dobre wyniki z jednej strony wywołały wśród kibiców dużą radość, a z drugiej obawę, czy uda się zatrzymać w Chorzowie wszystkich zawodników. Na biurku prezesa pojawiły się już oferty z innych klubów?
- Na razie jeszcze nie. Już samym wzmocnieniem będzie to, że ta kadra zostanie. Zawodnicy samoczynnie się wzmocnią, bo przepracują okres przygotowawczy. Mamy młody zespół i każdy dzień to nabieranie nowych doświadczeń oraz siły fizycznej, a to jest dla tych chłopaków bardzo ważne. Utrzymanie ich będzie dużym plusem, a jeżeli dojdzie do nich ktoś wartościowy to tylko in plus. Myślę, że gorzej nie będzie. Jeśli chłopcy będą walczyć o każdą piłkę tak jak w rundzie jesiennej, jeśli kibice będą nas wspierać i jeśli będziemy stabilni finansowo, to będziemy w stanie zrobić coś fajnego. Nie ma sensu się jednak obligować, że będzie awans, bo takie deklaracje padały już tutaj trzy lata z rzędu i wiemy, jak to się skończyło. Nie można powielać błędów. Robimy swoje, a efekt końcowy będzie po ostatnim gwizdku. Gdyby się udało awansować to rewelacja, zwłaszcza w roku obchodów stulecia klubu. Jeśli nie to będziemy walczyć dalej.
Mariusz Idzik to aktualnie najgorętsze nazwisko w Ruchu. Jak wygląda kwestia jego przyszłości?
- Chcemy przedłużyć kontrakt z Mariuszem, a on chce u nas zostać. Jesteśmy już po rozmowie, a Ruch dzięki zapisom w umowie sam może ją przedłużyć. Jeśli jednak pojawi się klub, który wyłoży kwotę odstępnego zawartą w kontrakcie, to nie będziemy w stanie go tutaj zatrzymać. Mogę zdradzić, że wyszedłem też z propozycją renegocjacji umowy, co byłoby in plus zarówno dla klubu jak i dla Mariusza.
Czy prezes rozmawia także z innymi zawodnikami?
- Oczywiście. Kilku piłkarzy było już u mnie na rozmowach i dostali propozycję kontraktów na dłuższy okres. Mam nadzieję, że będą chcieli tutaj zostać i się rozwijać. Wspólnie możemy ten klub pociągnąć w górę i liczę, że dojdziemy do porozumienia.
Pytam o to nie bez powodu. W ostatnich latach działacze Ruchu do końca zwlekali z przedłużaniem kontraktów i w efekcie wielu dobrych piłkarzy odeszło z Chorzowa za darmo.
- Jeżeli ktoś ma odejść, to w klubie musi zostać ślad finansowy. Nie dopuścimy do tego, żeby ktoś odszedł za darmo, bo to też jest element budżetu. Niestabilność i spadki również były pokłosiem tego, że zawodnicy odchodzili za darmo. Wiadomo, że to było też efektem innych problemów finansowych, czy życia ponad stan. To była taka spirala kredytowa. Jedno wychodziło z drugiego i nagle zabrakło pieniędzy na przedłużenie kontraktu. To była układanka, która się zburzyła, niestety wiemy w jaki sposób...
Piłkarze mogą liczyć na to, że jeszcze przed urlopami wszystko zostanie ustalone?
- Jestem po rozmowach z sześcioma zawodnikami, a w kolejnych dniach spotkam się z następnymi. Chciałbym ustalić wszystko przed urlopami, żeby piłkarze mieli spokojne głowy. Chcemy ponadto, żeby zawodnicy dostali wypłaty przed świętami. To wszystko buduje rodzinną atmosferę i myślę, że ci chłopcy też poczuli, że to nie jest byle jaki klub i pomogą nam go odbudować.
Porozmawialiśmy o pieniądzach i sporcie, ale bardzo ważne są również relacje. Jak wyglądają kontakty między akcjonariuszami Ruchu Chorzów?
- Coraz lepiej. Akcjonariusze normalnie rozmawiają i widać nić porozumienia. Mam nadzieję, że wszyscy będą mieli na pierwszym planie interes Ruchu Chorzów. Wtedy będziemy w stanie odbudować nasz klub.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)