Drużyna Ruchu Chorzów miała na czwartek zaplanowane dwa treningi. Poranny odbył się zgodnie z harmonogramem, natomiast popołudniowy nie doszedł do skutku. Piłkarze podjęli decyzję, że nie wyjdą na trening.
Zawodnicy nie chcą komentować zaistniałej sytuacji. Można się jednak domyślić, że chodzi o zaległości finansowe. Nie jest tajemnicą, że klubowa kasa świeci pustkami. Prezes Janusz Paterman poinformował we wtorek, że zadłużenie Ruchu wynosi obecnie aż 36 milionów złotych.
- Potwierdzam, że taka sytuacja miała miejsce. To tylko pokazuje, że wcześniejsze władze Ruchu na tyle nadużyły zaufania i cierpliwości drużyny, że dziś nawet prośba o dzień zwłoki jest nie do zaakceptowania. To smutne, ale nikt się z tego powodu nie obraża. Piłkarzom należy się szacunek i płaca za uczciwie wykonaną pracę. To był incydent, który nie miał żadnego wpływu na dalszą pracę. Nie wracamy do tego. Tylko skupiamy się na kolejnych wyzwaniach. Sytuacja jest opanowana - powiedział rzecznik prasowy Witold Jajszczok na łamach serwisu katowice.wyborcza.pl.
Przypomnijmy, że w poniedziałek podopieczni trenera Waldemara Fornalika zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce.
źródło: Niebiescy.pl