Istną kanonadę zobaczyli przy Cichej fani Ruchu i Jagiellonii. Poziom meczu był zaskakująco wysoki - nie brak było zwrotów akcji, walki, a nade wszystko goli. Górą był Ruch, który goni lidera z Krakowa.
Jagiellonia, która od prawie dwóch lat nie zanotowała zwycięstwa na wyjeździe, chciała tę passę przełamać. Lekarstwem na to miało być ustawienie z trójką atakujących - Jezierskim, Frankowskim i Grosickim. Pierwszy mocno zaatakował Ruch - Straka ładnym prostopadłym zagraniem uruchomił Niedzielana, ale ten ledwo sięgnął piłkę i przestrzelił.
Równo kwadrans po rozpoczęciu meczu bramką w stylu "stadiony świata" popisał się Artur Sobiech. Świetnie do przodu wyszedł aktywny Krzysztof Nykiel, wycofał piłkę tuż przed szesnasty metr, a "Abdul" spokojnie ją przyjął i uderzył idealnie w okno bramki Grzegorza Sandomierskiego. Krótko po euforii na stadionie zapanowała cisza - Tomasz Frankowski wykorzystał błąd Krzysztofa Pilarza i umieścił futbolówkę w siatce. Sędzia zasygnalizował jednak spalonego. Lecz w końcu goście dopięli swego, a fatalną postawę obrony Ruchu wykorzystał Remigiusz Jezierski, któremu niedawno podziękowano za usługi... w Chorzowie.
Ruch przez kilka dobrych minut po stracie bramki nie mógł się otrząsnąć i oddał inicjatywę rywalowi. Ten oddał kilka groźnych strzałów, ale nie były one na tyle celne, aby przynieść korzyść w postaci prowadzenia. "Niebiescy" zaś obudzili się, ruszyli do ofensywy totalnej i po raz drugi trafił Sobiech. Niedługo potem kolejna fala ataków uderzyła w bramkę "Jagi". Po raz kolejny świetnie przy linii bocznej zastawił się Nykiel, chwilę potem piłka dotarła do Janoszki, a ten niemal z zerowego kąta, lobem trafił na 3:1!
Po przerwie chorzowianie - choć byli "w gazie" - z tylko sobie wiadomych powodów cofnęli się do defensywy i podobnie jak przy prowadzeniu 1:0 znów spotkała ich za to kara. "Franek" uwolnił się bowiem spod krycia i trafił na kontakt. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było jednak czekać długo, bo ledwo 60 sekund. Obecni w loży honorowej wysłannicy PSV Eindhoven, którzy zgodnie z zapowiedzią pojawili się przy Cichej, by śledzić poczynania duetu Niedzielan - Sobiech, musieli podrzeć kartkę z dotychczasową oceną tego pierwszego. "Wtorek" od początku drugiej partii grał bowiem diametralnie inaczej, niż w pierwszych 45 minutach, kiedy to zmarnował dwie, wyśmienite okazje bramkowe. Przemiana szybko przyniosła owoce. Najpierw jeden - w postaci pięknego gola z ponad 20 metrów na 4:2, a potem drugi - Niedzielan wykorzystał błąd linii obrony gości i ustalił rezultat. W międzyczasie napastnik Ruchu mógł podwyższyć wynik - po strzale głową trafił w poprzeczkę, a cała bramka białostocczan aż zatrzęsła się w posadach.
Waldemar Fornalik po końcowym gwizdku komplementował oba zespoły i pocieszył trenera "Jagi". - Przegrać po takiej grze to nie wstyd, dobrze biegali, nie było widać zmęczenia ostatnimi dalekimi wyjazdami - chwalił trener Ruchu i słusznie dodał: - W tym meczu było wszystko. Chorzowskiego kompleksu nabawił się Grzegorz Sandomierski - bramkarz "Jagi" w tym sezonie na 5 spotkań zachował czyste konto. Kiedy gościł na Cichej w zeszłym sezonie, puścił 4 gole. Ciekawe, co będzie, gdy przyjedzie do Chorzowa raz jeszcze. - Szkoda, bo postawiliśmy przeciwnikowi trudne warunki, wynik jest chyba trochę za wysoki - komentował Sandomierski.
Zapraszamy na naszą
relację LIVE
Ruch Chorzów 5:2 (3:1) Jagiellonia Białystok
Bramki: Sobiech 15', Sobiech 36', Janoszka 44', Niedzielan 60', Niedzielan 89' - Jezierski 25', Reich 59'
Żółte kartki: Sobiech, Niedzielan - Hermes
Składy:
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Brzyski - Grzyb, Baran, Straka, Janoszka (74' Zając) - Sobiech (85' Pulkowski), Niedzielan (90' Balaz).
Rezerwowi: Perdijić, Stawarczyk, Scherfchen, Nowacki.
Jagiellonia: Sandomierski - Lewczuk, Thiago, Skerla, Norambuena - Jezierski (64' Pawłowski), Hermes (75' Gevorgyan), Bruno, Jarecki (46' Reich) - Grosicki, Frankowski.
Rezerwowi: Szamotulski, Stano, Hlavaty, Król.
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa)
Widzów: 9.500 (w tym około 150 kibiców Jagiellonii)
źródło: Niebiescy.pl
fot. D. Markysz