Trwa szacowanie zniszczeń spowodowanych przez kibiców Górnika Zabrze na Stadionie Śląskim po meczu z Ruchem Chorzów. Straty po Wielkich Derbach Śląska dokonane w sektorze gości na dziś wycenia się na kilkuset tysięcy złotych - informuje "Dziennik Zachodni".
W poniedziałek na Stadionie Śląskim odbyła się konferencja podsumowująca zniszczenia, do jakich doszło na Stadionie Śląskim w trakcie sobotnich Wielkich Derbów Śląska. Wzięli w niej udział dyrektor obiektu i prezes Ruchu Chorzów, natomiast zabrakło przedstawiciela Górnika Zabrze. Zaproszenie dostał członek zarządu Tomasz Masoń, ale poinformował, że jest chory.
- Od 40 minuty systemy zgłaszały nam problemy teleinformatyczne. Pourywano drzwi do serwerowni. Wielkie, podwójne drzwi zostały wyrwane, to wyglądało na niekontrolowany atak. Zniszczono wszystkie łazienki, ale najgorsze są straty w strukturze informatycznej, bo to specjalistyczny sprzęt przygotowany dla stadionu. Ich naprawa będzie sporo kosztować. Ciągle trwa szacowanie strat. Uspokajam jednak partnerów najbliższych imprez. Nasi pracownicy staną na głowie, żeby wszystkie zaplanowane wydarzenia się odbyły - powiedział Adam Strzyżewski, dyrektor Stadionu Śląskiego.
Zniszczenia dokonane przez kibiców Górnika wycenia się na kilkaset tysięcy
Koszty naprawy zniszczeń poniesie Ruch Chorzów. Niebiescy będą się jednak domagali ich zwrotu od Górnika.
- Tak jest skonstruowana umowa na wynajem stadionu, że koszty musi ponieść Ruch Chorzów i my domagamy się od klubu pokrycia kosztów tych napraw. Już od dzisiaj trwa szukanie ofert na wykonanie tych napraw. Mamy zabezpieczenia złożone przez Ruch na taki przypadek i zamierzamy z nich skorzystać - stwierdził dyrektor Strzyżewski, a prezes Siemianowski dodał: - Takie jest prawo związkowe, że te straty muszą zostać pokryte przez Górnik, bo kluby odpowiadają za swoje zorganizowane grupy kibiców. Straty sięgają kilkuset tysięcy, a sektor gości przez najbliższe trzy miesiące będzie zamknięty. Straty są jednak nie tylko finansowe, ale też wizerunkowe.
Podczas konferencji prasowej zostało odczytane oświadczenie Górnika w sprawie zajść na Stadionie Śląskim i obaj panowie się do niego odnieśli. - Nieprawdą jest, że pracownicy Górnika nie brali udziału w wizji lokalnej. Dziwne, że pan Rafał Mirga tego nie pamięta - stwierdził prezes Siemianowski, a dyrektor Strzyżewski dodał: - Mamy nagranie z monitoringu jak przedstawiciel zabrzan wizytuje sektor gości po meczu. Dziś też był na stadionie przedstawiciel Górnika, ale nie podpisał protokołu strat twierdząc, że najpierw musi zapoznać się z nim zarząd klubu.
źródło: Dziennik Zachodni