Jeszcze pięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego mieliśmy w głowie kilka pochlebnych tytułów. A teraz? Teraz zastanawiamy się, jak można prowadzić na boisku bezpośredniego rywala 4:2 i w ciągu kilkudziesięciu sekund stracić dwie bramki. Nie potrafimy uwierzyć w to, co się stało. "Niebiescy" w koszmarny sposób zniweczyli cały wysiłek, jaki włożyli w mecz z Lechią.
Kibice, którzy spotkanie Ruchu z Lechią obejrzeli na stadionie bądź w telewizji, mogli być nim zachwyceni. Zobaczyli niezwykły jak na polską ligę mecz, nagłe zwroty akcji, łącznie ponad trzydzieści strzałów oraz - co najistotniejsze - osiem bramek, w tym kilka naprawdę bardzo ładnych.
Przed meczem trenerzy obu drużyn zapewnili, że nie będą kalkulować i musimy przyznać, iż nas nie zawiedli. Już po 7 minutach było 1:1. Najpierw Piotr Wiśniewski wykorzystał świetną centrę Deleu i głową pokonał Krzysztofa Kamińskiego, a dosłownie chwilę później znakomite prostopadłe podanie od Filipa Starzyńskiego otrzymał Łukasz Janoszka, który popisał się silnym uderzeniem pod poprzeczkę.
"Ecik" dobrze wszedł mecz i był bliski drugiej bramki. W 13. minucie popisał się indywidualną akcją, ograł obrońcę i spróbował uderzenia prawą nogą - Michał Buchalik zdołał jednak odbić piłkę. Jeszcze groźniejsze było... dośrodkowanie Marka Zieńczuka, po którego wrzutce futbolówka o centymetry minęła słupek. Siłą i precyzją zaimponował w 23. minucie Ricardinho. Jeden z chorzowian w głupi sposób stracił piłkę w środku boiska, "Lechiści" dwoma podaniami przemieścili się pod pole karne Ruchu, a tam bardzo dużo miejsca zostawiono właśnie Brazylijczykowi, który nie dał szans "Kamykowi".
Gdy Ruch przegrywał 1:2, dodatkowo stracił najważniejsze ogniwo swojej defensywy. Kontuzji doznał Marcin Baszczyński i opuścił boisko na noszach. Trener Jacek Zieliński wprowadził na plac gry Mindaugasa Pankę, a na pozycję stopera przesunął się kapitan Marcin Malinowski. To chyba uśpiło gospodarzy, bo chorzowianie w ciągu kilku minut wyszli na prowadzenie. Dwukrotnie snajperskimi umiejętnościami wykazał się Pavel Sultes, który został obsłużony znakomitymi podaniami przez Marka Zieńczuka (gol zdobyty głową) i Łukasza Janoszki (strzał do pustej bramki z pięciu metrów). W 78. minucie ładnym technicznym uderzeniem popisał się jeszcze "Zieniu" i było 4:2.
Od tego momentu mecz zbliżał się ku końcowi. Kilkuset kibiców Ruchu, Widzewa i Elany świetnie bawiło się na sektorze gości, trener Zieliński zdjął z boiska strzelca dwóch goli i wszyscy dopisywali już "Niebieskim" trzy punkty, które dałyby im spokój przed ostatnimi czterema spotkaniami. I właśnie wtedy Lechia przypuściła szturm, podczas którego chorzowianie kompletnie się pogubili. To była fala uderzeń jak u Khalidova w MMA. 89 minuta - Surma trafił w słupek. 90 - Rasiak głową minimalnie obok bramki. 91 - Kamiński złapał piłkę po główce Bieniuka. 92 - Rasiak wepchnął piłkę do siatki z dwóch metrów. 93 - Duda pokonał golkipera strzałem... piętą.
Nokaut.
Brakuje słów na to, do czego zawodnicy Ruchu dopuścili w końcówce. - Gdyby mecz potrwał jeszcze pięć minut, wygralibyśmy go 5:4 - stwierdził trener Lechii, Bogusław Kaczmarek. Gdyby potrwał mięć minut mniej, cieszylibyśmy się teraz ze zwycięstwa i ze spokojem wyczekiwali na ostatnie mecze sezonu...
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Lechia Gdańsk 4:4 (2:1) Ruch Chorzów
Bramki: Wiśniewski 6', Ricardinho 23', Rasiak 90', Duda 90' - Janoszka 7', Sultes 58', Sultes 63', Zieńczuk 78'
Żółte kartki: Buzała, Frankowski, Ricardinho - Stawarczyk, Lewczuk
Składy:
Lechia: Buchalik - Deleu, Bąk, Bieniuk, Brożek - Ricardinho, Surma, Pietrowski (77' Rasiak), Wiśniewski (80' Frankowski), Machaj (67' Duda) - Buzała.
Rezerwowi: Sobczak, Kacprzycki, Kostrzewa, Zyska.
Trener: Bogusław Kaczmarek
Kapitan: Łukasz Surma
Ruch: Kamiński - Konczkowski, Baszczyński (56' Panka), Stawarczyk, Lewczuk - Janoszka, Malinowski, Tymiński, Starzyński, Zieńczuk (90' Smektała)- Sultes (83' Kuświk).
Rezerwowi: Pesković, Chwastek, Włodyka, Niedzielan.
Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 11342 (w tym 540 kibiców Ruchu, z czego 525 na sektorze)
|
źródło: Niebiescy.pl