Ruch po 60 minutach gry w osłabieniu zremisował z warszawską Legią 0:0. - W tych okolicznościach bohaterem była cała drużyna - ocenił bramkarz "Niebieskich" Krzysztof Kamiński, który w kilku sytuacjach popisał się znakomitymi interwencjami.
Po tragicznym meczu z Podbeskidziem, Jacek Zieliński stanął przed zadaniem skompletowania pierwszej jedenastki. Reforma zaczęła się od bramki i dotknęła również obrony i linii pomocy. Krzysztof Kamiński, Igor Lewczuk, Jakub Smektała i Łukasz Tymiński mieli być receptą na problemy "Niebieskich". Z kolei Jan Urban uznał, że skoro chorzowianie w lidze grają tak słabo, to na Górny Śląsk wystarczy zabrać rezerwowy zespół. Bardzo długa lista nieobecnych nie podniosła prestiżu półfinału Pucharu Polski.
Od pierwszego gwizdka to gospodarze chcieli przekonać wszystkich, że porażka z "Góralami" była tylko wypadkiem przy pracy. Nadzieje nie były jednak długo żywe, bowiem już w 5 minucie Saganowski mógł pokonać Kamińskiego. Były bramkarz Wisły Płock wykazał się nie lada refleksem przy obronie uderzenia "Legionisty". Kilka chwil później przed kolejną szansą na otwarcie wyniku stanął Kucharczyk. Jego strzał minął w bezpiecznej odległości bramkę "Niebieskich". "Kucharz" zmarnował kolejną sytuację w 15 minucie.
Chorzowianie próbowali przejąć inicjatywę, która pozwoliłaby im oddalić zagrożenie od własnej bramki. Najlepszą sytuację stworzył sobie Maciej Jankowski, który zmylił obrońców Legii przy stałym fragmencie gry i niepilnowany uderzył głową w stronę bramki gości. Ta jednak minęła słupek o zaledwie 2 metry. Szansę miał także Smektała, jednak o swoim uderzeniu z 32 minuty pewnie chciał szybko zapomnieć.
Jednak to nie piłkarze byli dzisiaj głównymi aktorami pierwszej części spotkania. Czwórka sędziowska z Bartoszem Frankowskim na czele postanowiła karać żółtymi kartkami nawet za najmniejsze przewinienia. Panka, Janoszka, Tymiński, Lewczuk i Gol zobaczyli żółte kartoniki. Lewczuk nawet dwukrotnie i wyleciał z boiska. Ruch musiał grać w osłabieniu, lecz Jacek Zieliński nie zdecydował się na wprowadzenie czwartego obrońcy.
Drugą część meczu Ruch mógł spędzić na rozpaczliwej obronie. Jednak Jacek Zieliński ułożył inny plan i postanowił grać tak, jak zmusił go do tego sędzia - trójką obrońców, których pozycje dublowali Panka i Janoszka. Trener mógł być jednak spokojny o grę defensywy, bowiem jak w szwajcarskim zegarku funkcjonowała dwójka Baszczyński - Szyndrowski. Mimo iż to warszawianie mieli więcej z gry, to Ruch również miał swoje szanse. Najlepszą z nich obronił Janusz Gol. "Legionista" wybił piłkę z linii bramkowej. Ten sam zawodnik 120 sekund później mógł wyprowadzić Legię na prowadzenie, ale jego uderzenie głową minęło bramkę strzeżoną przez Kamińskiego.
Gdyby nie brak konsekwencji głównego arbitra spotkania, Gol nie miałby szans na uratowanie Legii, czy postraszenie obrońców Ruchu. Były pomocnik GKS-u Bełchatów dwukrotnie powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę, m. in. za faul podobny do tego, który popełnił Lewczuk i wyleciał za niego z boiska.
Mimo przewagi liczebnej żaden z "Legionistów" nie wyróżnił się na tyle, by zostać bohaterem spotkania. Zrobił to bramkarz chorzowskiego Ruchu - Krzysztof Kamiński. 22-latek łapał wszystkie piłki, które mogły zmienić wynik meczu, czy to w sytuacji sam na sam, czy intuicyjnie w 88 minucie meczu. Młody golkiper dał Ruchowi szansę na korzystny wynik w rewanżu.
Dzięki remisowi Ruch podtrzymał passę meczów bez porażki w Pucharze Polski. Rewanż już za tydzień, przy Łazienkowskiej.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
PP: Ruch Chorzów 0:0 Legia Warszawa
Żółte kartki: Lewczuk, Panka, Tymiński, Janoszka - Gol, Choto, Jodłowiec
Czerwona kartka: Lewczuk 38' (za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Kamiński - Djokić (64' Kikut), Baszczyński, Szyndrowski, Lewczuk - Smektała, Panka, Tymiński, Starzyński (82' Malinowski), Janoszka - Jankowski (77' Kuświk).
Rezerwowi: Pesković, Chwastek, Stawarczyk, Włodyka.
Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Łukasz Janoszka
Legia: Skaba - Jędrzejczyk, Żewłakow, Choto, Rzeźniczak (24' Jagiełło) - Kucharczyk, Jodłowiec, Vrdoljak (60' Radović), Gol, Brzyski - Saganowski (86' Dwaliszwili).
Rezerwowi: Berezovski, Astiz, Łukasik, Furman.
Trener: Jan Urban
Kapitan: Michał Żewłakow
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 3300 (w tym około 500 kibiców Legii)
|
źródło: Niebiescy.pl