Miało być piłkarskie święto z udziałem dwóch kilkunastokrotnych mistrzów Polski, zaprzyjaźnionych ze sobą kibiców i drużyn walczących dziś o ekstraklasę, stojące pod znakiem próby bicia XXI-wiecznego rekordu frekwencji w polskiej piłce ligowej, ale z tych planów nic nie wyszło. Wczoraj fiaskiem zakończyły się długie negocjacje zarządu Ruchu z władzami spółki zarządzającej Stadionem Śląskim dotyczące rozegrania 22 kwietnia meczu z Wisłą Kraków - pisze katowicki "Sport".
Przed dwoma tygodniami chorzowianie po kilkustronnym spotkaniu, m.in. z wicemarszałkiem województwa Łukaszem Czopikiem, informowali, że są blisko porozumienia. Zaakceptowana została - wynosząca około 80 tysięcy złotych - kwota czynszu, jaki Ruch uiściłby spółce za wynajem obiektu.
Od tamtej pory między Cichą a "Kotłem Czarownic" trwała wymiana projektów umów, w których ciągle znajdowały się zapisy różniące dwa podmioty - m.in. związane z koniecznością zabezpieczenia bieżni czy - przede wszystkim - wzięcia odpowiedzialności za ewentualne szkody sięgające nawet zamknięcia obiektu i uniemożliwiające odbycie zakontraktowanych już imprez lekkoatletycznych (drużynowe mistrzostwa Europy, Diamentowa Liga). Prezes Ruchu, Seweryn Siemianowski, już w ubiegłym tygodniu sygnalizował na antenie "Radia Piekary", że w umowie nie może być zapisów grożących karami i odszkodowaniami oznaczającymi de facto… zamknięcie klubu.
Czas płynął, decyzja musiała zapaść najpóźniej w środę, na miesiąc przed spotkaniem, jako że wynika to z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych i konieczności złożenia wniosku o nią. Przy Cichej nie ukrywali, jak wielkie byłoby to wyzwanie organizacyjne do podjęcia w tak krótkim czasie. Już kilkanaście dni temu, ponosząc pewne koszty, polecili firmie obsługującej ich system biletowy o przymiarkę do "Kotła Czarownic", by w razie zawarcia umowy ze Śląskim móc natychmiast rozpocząć sprzedaż biletów. Szacowano, że musi się ich sprzedać 30 tysięcy, by klub wyszedł na zero. Wisła też deklarowała wolę współpracy, m.in. w zakresie poszukiwań najemców na część skyboxów. Teraz jednak to już bez znaczenia.
Nie powiodła się próba choć pojedynczego powrotu na chorzowską ziemię i mecz z Wisłą zostanie rozegrany na stadionie zastępczym w Gliwicach przy niespełna 10-tysięcznej publiczności.
A po wszystkim rodzi się pytanie, czy ligowa piłka kiedykolwiek zagości na zmodernizowanym Stadionie Śląskim, skoro nie powiodło się to teraz mimo tak dużej determinacji Ruchu i meczu, w kontekście którego nie mogło być mowy o kibicowskich antagonizmach.
źródło: Sport