Wkrótce sformalizowane zostaną powroty na Cichą Macieja Sadloka i Mateusza Winciersza. Trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi sen z powiek spędza kwestia młodzieżowców - pisze "Sport".
Na razie większość z 7 zawodników zakontraktowanych tego lata przez Niebieskich występowała w poprzednim sezonie w II-ligowych klubach. Mowa o obrońcach Kacprze Michalskim (Wigry Suwałki) i Przemysławie Szurze (Radunia Stężyca), pomocniku Tomaszu Swędrowskim (Motor Lublin) i napastniku Arturze Pląskowskim (Chojniczanka). To grono uzupełniają grający na I-ligowym poziomie Łukasz Moneta (Stomil Olsztyn) i Jakub Piątek (GKS Tychy) oraz junior Bartłomiej Barański z akademii Lecha Poznań.
- Zawodnicy dobrze radzili sobie w drugiej lidze, więc naturalnym krokiem jest to, że po nich sięgnęliśmy. Próbujemy zmieniać skład. Słabsze ogniwa, które sobie nie radziły, zastępujemy lepszymi. Tylko w takim kierunku można iść - przyznaje Skrobacz.
Z drugiej strony przy Cichej doszło do istnego eksodusu, bo za takowy można uznać rozstanie po awansie z aż 14 zawodnikami! Na liście transferowej znaleźli się również gracze wypożyczeni ostatnio do innych klubów. Ta lista stanowi dla klubu obciążenie, na razie nikt z niej nie ubył, czyli też z listy… płac. - Doskonale wiemy, że byli zawodnicy zbyt słabi na grę w pierwszej lidze. Jeśli udałoby się ściągnąć ich z budżetu, to uwolnilibyśmy konkretne kwoty na to, by wzmocnić zespół - mówi trener Ruchu.
Najwięcej emocji wśród kibiców wzbudziło podziękowanie Filipowi Żaglowi, który ma jeszcze roczny kontrakt i zapowiedział, że zamierza walczyć o miejsce w zespole. Jeśli nie zmieni swojego podejścia, będzie trenował w rezerwach. - Powiem przewrotnie: było kilku zawodników, których również pożegnaliśmy, a te decyzje były dużo trudniejsze niż w przypadku Filipa. W sztabie nikt nie miał wątpliwości - zaznacza Skrobacz.
I mówi dalej: - Z zawodników podstawowych straciliśmy Mokrzyckiego i Zubkowa, który momentami się bronił, ale popełniał też błędy, dlatego chcieliśmy wzmocnić środek defensywy. Linia obrony na pewno wymaga wsparcia. Mamy szybkiego Szura, a nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Pamiętamy, co było poprzedniej jesieni. Trójka stoperów musiała grać niezależnie od tego, czy była w dobrej dyspozycji - bo nie było lepszych. Gdy grał słabiej "Ecik" Janoszka, to ktoś mógł wejść za niego, ale i tak prezentował niższy poziom. To samo w przypadku "Fosy" czy Szczepana. Borykaliśmy się z tym problemem. Teraz jakości mamy więcej. Miejmy 15-16 zawodników, ale takich, którzy wejdą i nie będzie różnicy.
"Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa" - tym cytatem ze szkoleniowca Ruchu można zacząć wątek o nabytkach. To już żadna tajemnica, że na Cichą po 8 latach wróci Maciej Sadlok, który jeśli tylko będzie zdrowy i w formie, na pewno da jakość w defensywie. Tego lata wrócił Moneta, wróci Sadlok, a wkrótce sformalizować powinien się też powrót Mateusza Winciersza, który przebywa z drużyną od 2 tygodni i zagrał we wszystkich sparingach, a z Odrą Opole zanotował ładną asystę. 22-letni chorzowianin ma zostać wypożyczony z Piasta Gliwice.
- Nalegałem bardzo, by spędził z nami jakiś czas, abym mógł go poznać, bo przyznam szczerze, że wcześniej nie było mi dane oglądać go w akcji. Gdybyśmy się kierowali tylko naszą pierwszą obserwacją, meczem ze słabszym przeciwnikiem, czyli Andaluzją Piekary, to pewnie byśmy mu podziękowali, ale wszedł w trening i prezentuje się coraz lepiej. Ocena na razie jest na "tak", teraz zostały już rozmowy między zarządem, a Piastem – mówi Jarosław Skrobacz.
Co do wypożyczeń, to przedłużony zostanie też transfer czasowy Jakuba Osobińskiego z Korony Kielce. Bramkarz wiosną nie wystąpił co prawda w żadnym meczu, bo niepodważalną pozycję między słupkami miał Jakub Bielecki, ale w Chorzowie byli z niego zadowoleni i dlatego zostawiają "Osę" w drużynie również na I-ligowy czas.
- Potrzebujemy jeszcze młodzieżowców. To na pewno coś, co spędza mi sen z powiek. Chciałbym, by byli już z nami, trochę się ta kwestia przeciąga, jest ból głowy. Cały czas działamy - podkreśla szkoleniowiec Niebieskich.
Skoro tyle mówi się o powrotach, samoistnie nasuwa się postać Tomasza Neugebauera, który w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu spisywał się w środku pola tak dobrze, że zapracował na transfer do Lechii Gdańsk. W Trójmieście wodzisławianin zdołał rozegrać ledwie 1 mecz w ekstraklasie.
- Czy wierzę w powrót Tomka? Chyba nie… Choć de facto nie gra już pół roku, zawsze miejsce by się tu dla niego znalazło. Być może nadejdzie taki moment, ale nie możemy czekać na pewne decyzje do końca okienka, wstrzymywać nasze poszukiwania - zaznacza szkoleniowiec Niebieskich.
źródło: Sport