- Klasa przeciwnika powoduje, że o pewnych elementach nie musimy sobie mówić. Będzie to mecz z gatunku tych, gdzie mobilizacja wyzwala się sama, nie potrzeba tutaj dodatkowych rozmów - mówi trener Ruchu Chorzów
Dariusz Fornalak, który udzielił wywiadu oficjalnej stronie klubu. Poniżej prezentujemy wybrane przed nas fragmenty.
Zbliża się piłkarskie święto na stadionie przy Cichej. Wszystko wskazuje na to, że spotkanie z Widzewem zobaczy komplet widzów. Wyczuwalna jest już w drużynie atmosfera szczególnego meczu?
Dariusz Fornalak: - Atmosfera, otoczka tego spotkania jako piłkarskiego święta na pewno jest wyczuwalna, dociera do zawodników, że zagrają na stadionie wypełnionym po brzegi. Zespół ma świadomość, jak ważny będzie to mecz, ale trzeba pamiętać, że można w nim zdobyć tylko 3 punkty, tutaj się nic nie zmienia.
(...)
Przed nami mecz z liderem, cztery dni później zagramy z wiceliderem. Dla naszego zespołu to moment weryfikacji potencjału, możliwości? Tak Pan to traktuje?
- Ja traktuję to jako kolejne spotkanie o punkty i nie ma znaczenia czy gramy z liderem, czy z drużyną zamykającą ligową tabelę. Każdy mecz jest równie ważny i przekonaliśmy się na własnej skórze, że każde spotkanie w tej lidze jest trudne. Jeżeli nie podchodzimy do pewnych rzeczy tak, jak powinniśmy, albo popełniamy proste niewymuszone błędy, to są one dla nas bardzo drogie i skutkowały stratą punktów. Z drugiej strony klasa przeciwnika powoduje, że o pewnych elementach nie musimy sobie mówić. Będzie to mecz z gatunku tych, gdzie mobilizacja wyzwala się sama, nie potrzeba tutaj dodatkowych rozmów.
(...)
Na mecz z Resovią dokonał Pan wielu zmian w wyjściowej jedenastce, łącznie ze zmianą pozycji kilku zawodników. Pomijając bardzo korzystny wynik, był Pan zadowolony z tego, jak drużyna grała w porównaniu do poprzednich spotkań i czy te wprowadzone zmiany będą kontynuowane?
- Na pewno byłem zadowolony z wyniku, natomiast analizowaliśmy dokładnie to spotkanie i było też wiele mankamentów, na które zwracaliśmy uwagę zawodnikom. Nie było wcale lekko, łatwo i przyjemnie. Popełnialiśmy też błędy. Jedne rywal wykorzystał, innych nie. Zmiany były podyktowane tym, że w meczu w Rybniku zagraliśmy bardzo słabo. W ofensywie nie zrobiliśmy zbyt wiele, aby wygrać. Bardzo się cieszę z tego, że ci, którzy weszli do gry, stanęli na wysokości zadania, a ci, którzy w danym momencie znaleźli się poza jedenastką, zrozumieli to. Poświęcaliśmy trochę czasu temu, żeby zespół był świadomy, że wszyscy w tej drużynie są potrzebni. Wchodzimy w trudny okres, gdzie zaczynają się pauzy za kartki, mamy też kilka kontuzji mniej lub bardziej poważnych. Ubolewamy nad tym, że dwóch zawodników musi się poddać zabiegom operacyjnym (Patryk Sikora i Mateusz Bartolewski - przyp. red.). Przed nami egzamin i zobaczymy, jak nasza kadra sobie z tym poradzi.
Często problemy jednych, to szansa dla drugich. Mam tu na myśli chociażby Pawło Miahkowa. Został już uprawniony do gry, ale czy sportowo jest on już na takim poziomie, że poważnie bierze go Pan pod uwagę w perspektywie meczu z Widzewem?
- "Bartola" straciliśmy prawdopodobnie do końca rundy. Po to właśnie Miahkow pojawił się w Ruchu, by w takich momentach wychodzić na boisko i zastępować zawodnika grającego na tej samej pozycji. Pawło trenuje z zespołem już od jakiegoś czasu. Myślę, że pewne problemy, z którymi tutaj przyjechał, wynikające z tego, że latem przez długi okres czasu pracował indywidualnie, są już za nim. Wszystko zweryfikuje jednak boisko. Po przełożeniu meczu z Elaną chcieliśmy rozegrać grę kontrolną, ale z różnych względów to się nie udało. Dlatego jest dla nas pewną niewiadomą, jak Pawło będzie wyglądał w grze. Jednak z drugiej strony jest to zawodnik, który rozegrał wiele meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej na Ukrainie i to z nie byle jakimi przeciwnikami, dlatego myślę, że jeśli tylko jego dyspozycja fizyczna będzie odpowiednia, że będzie w stanie wybiegać 90 minut, to można być o niego spokojnym i sobie poradzi.
źródło: Ruch Chorzów