Sobotnie spotkanie z Pogonią Siedlce obejrzał z trybun Antoni Piechniczek, były piłkarz oraz trener Ruchu Chorzów, który w 1968 zdobył z Niebieskimi mistrzostwo Polski. Były selekcjoner reprezentacji Polski był wstrząśnięty, jak wszyscy ludzie zgromadzeni na stadionie.
- Serce się kroi. Płakać się chce. Siedlce uczą nas grać w piłkę. Coś nieprawdopodobnego... To boli tym bardziej, że taki cios spadł na nas w dniu pięknego jubileuszu 98 urodzin. Ilu z nas dożyje stu lat? A Ruch doczeka "setki", tylko w jakiej lidze, w jakiej kondycji? A jadąc z Wisły, gdzie mieszkam, na mecz, jechałem przez Chorzów Batory mijając po drodze Dom Kultury, gdzie rodził się Ruch, gdzie zaczynała się legenda. Pomyślałem sobie - to mogą być piękne urodziny - wzdychał Piechniczek. - Tymczasem przeciwnik w każdym elemencie był lepszy. Miał lepszy arsenał zagrań w ataku, był szybszy, bardziej wybiegany, lepszy w pojedynkach jeden na jeden. No, ale jeśli montuje się skład drużyny z łapanki, to nawet Guardiola nie pomoże, nie da rady - dodał.
źródło: Niebiescy.pl / Sport